Pokaż mi swoje
transfery a powiem Ci jakim jesteś dyrektorem sportowym. Niby
banalne a jednak trafnie oddaje umiejętności handlowe. Taki Marotta
zastał Juve drewniane (dosłownie patrząc na artystów jak Grygera)
a dzierży diamentem murowane. Nic odkrywczego, każdego lata
wychodzimy na jakościowym plusie przy wymianie trybików, a ja znowu
popadam w truizmy. Wzmocnić, najlepiej tanio i przy okazji
odmłodzić- credo proste jak przepis na lasagne. Dodajmy resztę
warunków jakie spełnić musi potencjalny nabytek Starej Damy i od
razu mamy w kolejce towarzyszy z Mediolanu. Już Moggi użerał się
z natrętnym rywalem, widocznie tak skonstruowano ten świat, jedni
szukają, inni kradną. Żeby nadal wyławiać najlepsze co ziemia
Włoska (i nie tylko) wydała i nie zamieniać Vinovo w Lechię z
czasów kadry niemal dwuzmianowej trzeba gdzieś upychać
potencjalnych kserówek Barzagliego, Cuadrado, Khediry. Bo czy kolejny Pjace w kadrze nie przyrośnie do ławki?
Dawniej
było bardziej wygodniej z punktu widzenia klubowego stołku.
Współwłasności rozwiązywały problem wąskich kadr i ogrywania
tych przyszłościowych. Dla piłkarzy handel żywym mięsem wiązał
się z kilkuletnią tułaczką, to ciepły Adriatyk w Bari, to
kontynentalne powietrze Bergamo, a do punktu docelowego wciąż
daleko. Kosztem obniżenia dealu o kilkaset tysięcy, dorzucani jak
niechciany prezent świąteczny. Piłkarski UNICEF zrobił swoje,
koniec precedensu „wiecznego talentu” utkanego w Serie C. Vivat wolny handel!
Globalna
tendencja multi-kulti czytaj w ujęciu piłkarskim- kupuj nie produkuj szybko znalazła
sympatyków, coraz mniej wychowanków, coraz mniej wyławianych
pereł, bo zawsze można ruszyć po gotowca z Monaco, Lyonu lub dla
bogatszych towar ekskluzywny- produkt akademii Benficii. Być może
gdyby nie bieda i mniej bunga-bunga Silvio taki Donnarumma przepadłby
jak Aubameyang. Nawet w Katalonii spasowali z wychowywaniem, nowy
Iniesta nie będzie obdarzony DNA Dumy Katalonii wyssanym z La Masii,
zaoczny kurs tiki-taki wystarczy. Nie tyczy się to samych
wychowanków, kreowanie na własny rachunek stało się zbyt żmudne i czasochłonne. A inflacja rośnie, kopnie dwa razy dobrze piłkę, ugra trzy spotkania na
krzyż i już cena zbliżona do rekordów transferowych sprzed
dekady. I weź tu tanio kupuj.
To,
że z młodzieżą w silnych klubach bywa problematycznie wiedział
już Rousseau pisząc „Emil, czyli o wychowaniu”.
Ogrywać za bardzo nie ma kiedy, potyczek w krajowych pucharach
naliczy na palcach obu rąk, a czerwonych latarń w lidze jak na
lekarstwo dla oportunistów rotacji. Skoro zamiłowanie baby coacha
Wengera by stawiać na zdolnych małolatów z roku na rok opada to
świadczy o czymś. Temu to i tak skradną to o najlepsze. Sparzony
Comanem i wszelkiej maści Marrone i Bouy`ami, Marotta postawił na
bardziej empatyczną strategię. Kupujemy i wspomagamy
zaprzyjaźnionych biednych krewniaków, a kiedy pojawi się wakat
będziemy mieć gotowca. Ludzkie i jednocześnie Krakowskie jak brudne
powietrze. Niemal system stażowy wykorzystywany przez PUP-y.
Wystarczy wbić na wikipedie by zobaczyć rozmiar kolonizacji Starej
Damy. Gros młodych Juventich na delegacji nigdy nie powącha szatni
pierwszej drużyny Juve. Oko wielkiego brata równie czuje co
mgliste, tak więc geneza zezowatej intuicji została wyjaśniona.
Towarzystwo
ogrywający się mały zebr rośnie w siłę. O ile Caldara wkrótce
nie będzie czuł kompleksów wchodząc do membran J-Stadium to o
reszcie możemy rozpamiętywać kategoriami przeciętnej inwestycji.
Fakt, byłoby co wygrzebać gdyby przyszła nagła potrzeba. Rzekomo
chodzący po głowie włodarzy Barcelony Pol Lirola wytracił impet z
początku sezonu, Alberto „klon Immobile” Cerri prochu nie
wymyśli, przydatność Leonardo Spinazzoli wzrasta wraz z fiaskiem
na pozyskanie Sead Kolašinaca,
ktoś musi odczepić ociężały wagon z Ghany. Turyńskie satelity będą miały jeszcze większe pole obserwacji, Allegri nie pomieści w rotacji kolejnych, ofensywnych wariantów jak Betancur, nie wspominając o Panu "ulubiona jedenastka" Spalletti.
Patrząc
na Roland Mandragore człowiek widzi nowego Verrattiego zawieszonego
jak Windows podczas aktualizacji, kompletnie stracony sezon podczas
gdy w niejednej Pescarze przygarnęliby z pocałowaniem ręki. To, że
można produktywnie wykorzystać okres stażu pokazał Caldara, nie
dość, że holuje Atalantę do Europy to jeszcze zapewnia Starej Damie
na obczyźnie trzy punkty, czysty biznes. O 22-letniego defensora
możemy być spokojni, szybko staje się klasowym obrońcą a i
miejsce do rozwoju wprost wymarzone. Z obcym wychowaniem zmierzą
się również pozostałe ostatnie wzmocnienia Marotty. Trudno
oczekiwać by Orsolini w lipcu był graczem gotowym załapać się do
rotacji Starej Damy skoro bardziej ograny i fizycznie gotowy Marko
Pjaca ma problemy. Bentacur także będzie potrzebował miesięcy na
zaznajomienie się ze specyfiką calcio podobnie jak wracający jak
bumerang w spekulacjach Lyanco. Jest ciasno, a może być jeszcze bardziej. Tym bardziej, że miejsce dla gracza spoza UE będzie w cenie.
Marotte
zawsze postrzegałem jako ostoje rozsądku w czasach transferowej inflacji, kalkulacja do takiego stopnia, że nawet stojąc obok Rockefellera uchodziłby za tego oszczędnego, typ wyzbyty natury hazardzisty, jakby kupował za swoje. Dopiero transfer Pipity pokazał, że czuje rock`n`rolla. Z nowy nabytków Starej
Damy najbardziej cieszą się w Empoli lub Sassuolo, gracz ze sporym potencjałem na rok, w dodatku darmo? Tylko Lotito kręciłby nosem. Z koloni bianconerich można by zebrać jedenastkę na miarę Serie A. Nie ma w tym nic nowego, Marchisio wykarmiła obca
pierś, podobnie jak Giovinco choć ten akurat proporcjonalnie do swojego wzrostu osiągnął w barwach Juve.Turyńskie imperium
jeszcze chętniej będzie wysyłać do fili swoich stażystów, kupować zanim cena nie sięgnie absurdu i czekać aż odchowają. I tylko żal Berardiego.
Fino Alla Fine
Forza Juve
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz