czwartek, 2 marca 2017

Gonić królika można różnymi śćieżkami

Elastyczność- to pierwszy termin z jakim trzeba się zaznajomić wchodząc do szatni Bianconerich. Podczas gdy Antonio Conte w świątek, piątek wychodził z założenia- po co zmieniać skoro lepsze jest wrogiem dobrego, jego następca lubi zaskakiwać rywali i swoich podopiecznych. Od 3-4-2 przez błyskotliwe 4-2-3-1 po 3-4-2-1, ewolucja która Karola Darwina pozbawiłaby reszty owłosienia. Łyso zrobiło się jednak komuś innemu, twierdza J-Stadium i jej Quasimodo niemal padła od własnej broni. Nowe ustawienie sprawiło więcej problemów podopiecznym Allegriego niż klującemu po wpadce z Atalantą rywalowi. Mniejszego chaosu nie spotkamy nawet przed dziekanatem podczas sesji lub w kolejce w czasie gorączki świątecznej. Pożar ugaszono i niby można przejść do rzeczywistości jednak mam dziwne przeczucie, że niespokojny duch znów da znać o sobie.
Sięgając pamięcią początków Allegriego na J-Stadium, stabilizacja była sposobem na wszystko. Juve pogrywało sobie w trybie „bazujemy na tym co jest” lub „nic nie popsuć póki działa”. Szyld wciąż ten sam ale sterownik inny, jednak na murawie ciężko było się połapać, że Conte nie pracuje już w Turynie. Max długo czekał by przemycić głębszą myśl, ustawienie z trójką z tyłu było na tyle bezpieczne i gwarantowało dobre wyniki, że chociażby drobna rewolta przepadała jak weekendowy drink podczas postu. Materiał wręcz skrojony na miarę i ciężko było z garnituru zrobić smoking. Ok, Juve z miesiąca na miesiąc zmieniało image, opcja z czwórką defensorów i rombem w drugiej linii wynikała z chęci pomieszczenia bogactwa, bo czy Pogba lub Marchisio zgodziłby się na ławkę? Korzystać z tego co jest, a nie bawić się filozofię. Z czasem Allegri przypominał pewnego gringo który przemierzając pustynie konną, prędzej pogodził się z rolą biernego pasażera niż nadawał kierunek wędrówki.
Wraz z drugim sezonem przyszła wymiana kręgosłupa, a z nią wymuszone wyjście z cienia poprzednika. Opcją nr 1 ponownie stała się klasyka- kwitnące trio BBC i nowa formuła środka pomocy. Po strawieniu drogi krzyżowej z początku rozgrywek, oglądało się to z wyraźnymi rumieńcami. Z boiskowych realiów można było wyciągnąć kilka wniosków: Pan Allegri czuje balans drużyny, nie szuka po omacku, potrafi zareagować gdy postawi na niewłaściwego konia, stara się wycisnąć maksa z tego co ma na warsztacie. W skrócie, jak mało kto potrafi subtelnie przyznać się do nietrafionych wyborów. Gdy pomysł z trequartistą pozostał w sferze planów błyskawicznie spasował z góry przegranego Hernanesa, podobnie podchodził do innych wpadek- „to nie było na poważnie, badałem jedynie grunt”. Nie pałający sympatią do byłego coacha Milanu wielokrotnie zarzucali braki warsztatowe i flegmatyczne ingerencję. Jednak z czasem widzimy, że to nie kwestia krawca lecz materiału

Po co więc przestawiać dobrze pracującą i naoliwioną maszynę? Cóż, nie trzeba być wytrawnych obserwatorem by to dostrzec, zbyt wiele talentów marnowało się na ławce i co niektórym zaczęło to przeszkadzać. Wycisnąć jak najwięcej z tercetu (Pipita-Dybala-Mario) ofensywnego, to główna idea jaka chodzi po głowie Allegriego w tym sezonie, nie licząc deszczowego Londynu i Arsenalu. Wraz z przybyciem Pipity na J-Stadium wszyscy jak jeden mąż założyli, że duet HD pociągnie do kolejnych triumfów, a reszta siłą rzeczy odnajdzie się w nowych trybach. Szkopuł w tym, że machina coraz częściej zacinała się pomimo sprawnych tłoków i pełnego paliwa. Idea z trójką w obronie wyblakła, taką Starą Damę połowa Italii rozczytała, wysoki pressing i piłka w posiadaniu, na wyjazdach aż nadto chłopcy Allegriego odsłaniali gardę. Zagubiony Pjanić, skrzydła wyzbyte błysku, może przy spięciu pośladków na Napoli i Romę to wystarczało ale nie Maxowi.
Zacznijmy częściej atakować, wróć- atakować większą liczbą graczy, odkrywcze co nie?! Dodając potencjał szybkości Cuadrado i wszechstronnego, na nowo odkrytego Mandzukicia, może przestaną gadać o pięknym calcio Napoli, nawet taki Pjaca poradzi sobie w takim układzie. Nie dość, że od inauguracji Starej Damy po liftingu w meczu z Sassuolo bramki przychodzą łatwiej to i defensywie lżej w okrojonym towarzystwie. Bilans bramkowy 18:2 w ośmiu spotkaniach i komplet zwycięstw, do uzupełnienia kolorytu pozostaje wizualne wrażenie. Choćby ostatnie 45 minut na J-Stadium pokazują, że bardziej poluźnione lejce w ofensywie wyjdą na dobre nie tylko tym, niepewnym składu. W wielu elementach nawet drobna kosmetyka nie była potrzebna. Spokojne rozegranie od Buffona z literą V, a więc na boki i delikatnie przenosimy się na środek boiska, środek drugiej linii na starych patentach, podstawowa idea pozostała.

Wtorkowy wybryk odnotujemy jako ćwiczenia w warunkach bojowy, typowe manewry bez głębszej historii. Pewien zgrzyt jednak pozostał. Z jednej strony Allegri pogroził hejterom palcem, na serio to nawet Napoli zjem na surowo, z drugiej poszedł o jeden most za daleko, pewne proporcję muszą być. W nowej kreacji, Stara Dama najbardziej imponuje automatyzmem i organizacją gry. Przy 4-2-3-1 Dybala łapie wiatr w żagle, głębokie rozegranie już od Bonucciego przynosi większe pozytywy, skrzydła nabierają polotu, a druga linia zyskuje na produktywności. Odmiana mniej więcej jak w kadrze Nawałki gdy Lewy dostał wsparcie w postaci Milika, co w kulcie stabilizacji i latach drobnych korekt o mocy placebo stanowi niemały przewrót.

Siadać wygodnie i zapinać pasy, Juve właśnie rozpoczęło sezon na poważnie. Allegriemu w Turynie wychodzi wiele, w pewnych proporcjach staje się Midasem dla ubogich, nawet drobne porażki wykorzystuje jako grunt pod budowę kolejnego zwycięstwa, wszystko zostaje w naturze. Nawet dobry PR-owiec nie zagwarantowałby takiego fame`u jak boiskowe fakty. Skoro potrzeba jest matką wynalazków to jej bliski potomkiem Massimiliano Allegri. Trenera Juve bronić nie trzeba, krytykowany za rotowanie składem z początku sezonu, dziś zbiera uznanie, za konserwatyzm również nikt go już nie pozwie, szukając właściwych proporcji stworzył potwora. Turyński Lewiatan po niemrawej jesieni i nieco srogiej w nastroje zimy wita wiosnę w nowej szacie.  Pytanie czy na Europę starczy powabu?


Fino Alla Fine
Forza Juve

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz