środa, 27 grudnia 2017

O rzeczach, które Wam się nie śniły...

Ciao tutti! Rekordowy transfer, niespodziewana zamiana miejsc, bądź technologiczna rewolucja, rzeczy które nie śniły się złoto ustnym ekspertom. A jednak! Życie potrafi prześcigać nawet najbardziej odważne prognozy. Miniony rok zweryfikował tak zwane „grancie” w obrębie piłki nożnej, niektórzy propagowali apokaliptyczne zmiany (sorry Marco „spalony Van Basten), inni głosili kres Europejskiej dominacji na światowych salonach. Niezależnie od punkt wyjścia percepcji, ubiegłe miesiące oraz kilka wydarzeń zatrzęsło konserwatywnym światopoglądem poczciwego zgreda. No cóż, taki mamy klimat.

222mln za jednego człowieka- O bajońskich kwotach na rynku transferowych mówiono już na początku XXI wieku. Jan Paweł II krytykował nadmierną wartość piłkarską windowaną na poziomie 50 mln. Dziś owe „50 melonów” nie rzuca na kolana, za takie pieniądze można co najwyżej sięgnąć po obiecującego zawodnika lub solidnego gracza, ale nie gwiazdę. Gdy pojawiły się pierwsze plotki „Neymar przechodzi do PSG” Twitter kpił, eksperci doszukiwali się drugiego dna, niedowierzanie mieszało się z oburzeniem. Klasyczny przykład sprawy wobec której ciężko było przejść obojętnie. Zawrotna kwota robiąca wrażenie, a z drugiej strony poczucie, że pieniądze stoją ponad tradycją i rangą klubu bądź ligi. Saga „Se Queda” zasługuje na ekranizację, było przy czym się pośmiać, memów co niemiara. Najdroższym piłkarzem nie został ten najlepszy, najbardziej utytułowany, lecz zawodnik wciąż aspirujący do roli tego „galaktycznego”. Trend do płacenia za przyszły potencjał, wartość marketingową oraz niechęć obecnego pracodawcy zapoczątkował deal Anthony Matriala. Lecz to transfer Neymara Jr. zapoczątkował wolną amerykankę na rynku.

Polska wśród krezusów- podejście przeciętnego kibica nad Wisłą do rankingu zmienia się wraz z lokatą biało-czerwonych w tymże rankingu. Gdy Walia zajmowała miejsce w pierwszej dziesiątce ranking był tylko rankingiem funkcjonującym na archaicznych zasadach i mało istotnym zestawieniem sił, bo przecież to „tylko ranking”, a nie realny układ sił. Gdy podopieczni Adama Nawałki zawitali na wysokich lokatach, nagle zestawienie FIFA zyskało na prestiżu. Przed Hiszpanią, blisko Niemiec? Jesteśmy potęgą! I choć to wciąż jedynie miejsce w rankingu , to doczekaliśmy „realnych” owoców dobrych wyników Reprezentacja w postaci pierwszego koszyka w losowaniu do przyszłorocznego Mundialu. Czy zgodnie z wysoką lokatą, można snuć adekwatnie wysokie oczekiwania? Spokojnie, choć baloniki będą nadal pompowane, to nie dajmy się zwariować. Dobre Euro2016, udane eliminacje, kadra Nawałki zawładnęła sercami milionów, lecz światowy czempionat to inna para kaloszy i nawet święty Boże nie pomoże jeśli na boisku forma nie będzie się zgadzać. Choć i to może okazać się nie wystarczające.

Szczęsny następcą Buffona- osoba tego, który przejmie schedę po legendarnym Gigim urosła do rangi najważniejszej zmiany pokoleniowej w świecie calcio od kilku dekad. Od 2001 roku miejsce zastrzeżone dla najlepszego bramkarza globu, teraz podane wakatowi. Od zagranicznych kandydatur, po autokreację następcy. A może „nowy Gigi”? Donnarumma niemal uszyty na miarę do takiej roli. Szczęsny? Polak następcą Buffona, to sen niemal tak podniosły jak „Papież Polak”. Jeszcze kilka lat temu rzecz niepojęta, wypchany z Arsenalu po konflikcie, z łatką solidnego ale nie „Pana piłkarza”. Dziś ten sam Wojtek dzielnie dowodzi, że powierzona mu dostojna misja zastąpienie najlepszego goalkeepera XXI wieku może się powieść. Oby Panie Wojtku numer 23 nie był kojarzony już tylko głównie przez pryzmat Michela Jordana.

VARto oglądać powtórki- ok. Ingerencja świata technologii w football była zapowiadana od wielu lat. Siatkówka, hokej, futbol amerykański, skoki narciarskie, a nawet skrępowany tradycją tenis. Od powtórek na szklanym ekranie po przeliczniki punktowe. Sposobów na weryfikację błędu ludzkiego oraz złagodzenie czynników ingerencji natury mamy niemal w każdej popularnej dyscyplinie. System VAR pomimo stosunkowo krótkiej historii zdążył zrazić wielu optymistów. Że to wszystko trwa za długo, że wciąż są kontrowersyjne decyzję, a z przejrzystością podejmowania decyzji po weryfikacji nadal są problemy. I będą. Koniec końców, decyzję podejmuje człowiek, omylny, mający swoje poglądy, doświadczenie, wiedzę, bądź nie. Z czasem VAR zostanie wszechobecny jak selfiestick, stacje telewizyjne wykorzystają czas w celach komercyjnych, piłkarze zaczną traktować przerwy jak klasyczny timeout rodem z boisk NBA, natomiast kibice zyskają chwile oddechu. Bo przecież chodzi o to by dyskusję o wymuszonym karnym lub niesprawiedliwej kartce odeszły do lamusa. Chyba, że mówimy o La Liga, gdzie sędziowie to temat na niezłą pracę naukową.

Nic dwa razy się nie zdarza?- „Nie można wygrać Ligi Mistrzów dwa razy”- to jeden z tych mitów, które upadły w huku. Próbowało wielu, Manchester United, Barca Guardioli, brakowało niewiele, jakby Bóg powiedział „dość”, przyszedł czas na innych. Królewscy podchwycili slogan „sky is no limit” i do odzyskanego tytułu Mistrza Hiszpanii dorzucili drugi triumf w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na starym kontynencie. W iście mistrzowskich stylu, z polotem i przytupem. A jednak można przeżyć wyjazd do Azji w trakcie sezonu, mecz o superpuchar Europy oraz ligowy maraton. Zjeść ciastko i mieć ciastko. Brawo Mr. Zidane, choć boli to Cardiff.


Mundial bez wielkich- te eliminacje jak żadne inne utwierdziły kibiców w przekonaniu „że nie ma już słabych drużyn”. Mundial bez Włochów, Holendrów, niemających zbyt wielkiej konkurencji na swoim podwórku Amerykanów, bądź dominatorów ostatnich lat w Ameryce Południowej Chilijczyków? Dawne potęgi oglądające najważniejszy turniej na kanapie, podczas gdy na Rosyjskich boiskach swoje pięć minut przeżywać będą malutcy jak Islandia bądź Panama. Kryzys pokolenia oraz znaczący wzrost poziomu dawnych chłopców do bicia. Ciężko wygrywa się nie tylko w Europie, Argentynę z opałów wyciągnął geniusz Messiego, Francuzom postawił się amatorski Luksemburg. Oby tylko działaczom szanownej Fify nie przyszła do głowy kolejna reforma Mundialu. Impreza dla 48 ekip będzie dwudniowe wesele, z tą różnicą że na najlepsze przyjdzie nam poczekać do fazy pucharowej.

Rok mundialu, zimowych igrzysk olimpijskich, na nudę w sportowej aurze z pewnością nie będziemy narzekać. Ciężko zabłysnąć przykładem, który mógłby konkurować z przytoczonymi wydarzeniami. Ale spróbuje, Polska w finale na Łużnikach, Rafał Majka w żółtym plastronie zmierzający po polach Elizejskich, Buffon z pucharem w rękach podczas rundy honorowej po kijowskim stadionie? Wraz z końcem roku pomysłowości, tego też i wam życzę. Nie jeden wisienki na torcie i biało-czarnych momentów chwały.

Fino Alla Fine
Forza Juve