Ciao tutti! Rekordowy transfer,
niespodziewana zamiana miejsc, bądź technologiczna rewolucja,
rzeczy które nie śniły się złoto ustnym ekspertom. A jednak!
Życie potrafi prześcigać nawet najbardziej odważne prognozy.
Miniony rok zweryfikował tak zwane „grancie” w obrębie piłki
nożnej, niektórzy propagowali apokaliptyczne zmiany (sorry Marco
„spalony Van Basten), inni głosili kres Europejskiej dominacji na
światowych salonach. Niezależnie od punkt wyjścia percepcji,
ubiegłe miesiące oraz kilka wydarzeń zatrzęsło konserwatywnym
światopoglądem poczciwego zgreda. No cóż, taki mamy klimat.
222mln za jednego człowieka-
O bajońskich kwotach na rynku transferowych mówiono już na
początku XXI wieku. Jan Paweł II krytykował nadmierną wartość
piłkarską windowaną na poziomie 50 mln. Dziś owe „50 melonów”
nie rzuca na kolana, za takie pieniądze można co najwyżej sięgnąć
po obiecującego zawodnika lub solidnego gracza, ale nie gwiazdę.
Gdy pojawiły się pierwsze plotki „Neymar przechodzi do PSG”
Twitter kpił, eksperci doszukiwali się drugiego dna, niedowierzanie
mieszało się z oburzeniem. Klasyczny przykład sprawy wobec której
ciężko było przejść obojętnie. Zawrotna kwota robiąca
wrażenie, a z drugiej strony poczucie, że pieniądze stoją ponad
tradycją i rangą klubu bądź ligi. Saga „Se Queda” zasługuje
na ekranizację, było przy czym się pośmiać, memów co niemiara.
Najdroższym piłkarzem nie został ten najlepszy, najbardziej
utytułowany, lecz zawodnik wciąż aspirujący do roli tego
„galaktycznego”. Trend do płacenia za przyszły potencjał,
wartość marketingową oraz niechęć obecnego pracodawcy
zapoczątkował deal Anthony Matriala. Lecz to transfer Neymara Jr.
zapoczątkował wolną amerykankę na rynku.
Polska wśród krezusów-
podejście przeciętnego kibica nad Wisłą do rankingu zmienia się
wraz z lokatą biało-czerwonych w tymże rankingu. Gdy Walia
zajmowała miejsce w pierwszej dziesiątce ranking był tylko
rankingiem funkcjonującym na archaicznych zasadach i mało istotnym
zestawieniem sił, bo przecież to „tylko ranking”, a nie realny
układ sił. Gdy podopieczni Adama Nawałki zawitali na wysokich
lokatach, nagle zestawienie FIFA zyskało na prestiżu. Przed
Hiszpanią, blisko Niemiec? Jesteśmy potęgą! I choć to wciąż
jedynie miejsce w rankingu , to doczekaliśmy „realnych” owoców
dobrych wyników Reprezentacja w postaci pierwszego koszyka w
losowaniu do przyszłorocznego Mundialu. Czy zgodnie z wysoką
lokatą, można snuć adekwatnie wysokie oczekiwania? Spokojnie, choć
baloniki będą nadal pompowane, to nie dajmy się zwariować. Dobre
Euro2016, udane eliminacje, kadra Nawałki zawładnęła sercami
milionów, lecz światowy czempionat to inna para kaloszy i nawet
święty Boże nie pomoże jeśli na boisku forma nie będzie się
zgadzać. Choć i to może okazać się nie wystarczające.
Szczęsny następcą Buffona-
osoba tego, który przejmie schedę po legendarnym Gigim urosła do
rangi najważniejszej zmiany pokoleniowej w świecie calcio
od kilku dekad. Od 2001 roku miejsce zastrzeżone dla najlepszego
bramkarza globu, teraz podane wakatowi. Od zagranicznych kandydatur,
po autokreację następcy. A może „nowy Gigi”? Donnarumma niemal
uszyty na miarę do takiej roli. Szczęsny? Polak następcą Buffona,
to sen niemal tak podniosły jak „Papież Polak”. Jeszcze kilka
lat temu rzecz niepojęta, wypchany z Arsenalu po konflikcie, z łatką
solidnego ale nie „Pana piłkarza”. Dziś ten sam Wojtek dzielnie
dowodzi, że powierzona mu dostojna misja zastąpienie najlepszego
goalkeepera XXI wieku może się powieść. Oby Panie Wojtku numer 23
nie był kojarzony już tylko głównie przez pryzmat Michela
Jordana.
VARto oglądać powtórki- ok.
Ingerencja świata technologii
w football była zapowiadana od wielu lat. Siatkówka, hokej, futbol
amerykański, skoki narciarskie, a nawet skrępowany tradycją tenis.
Od powtórek na szklanym ekranie po przeliczniki punktowe. Sposobów
na weryfikację błędu ludzkiego oraz złagodzenie czynników
ingerencji natury mamy niemal w każdej popularnej dyscyplinie.
System VAR pomimo stosunkowo krótkiej historii zdążył zrazić
wielu optymistów. Że to wszystko trwa za długo, że wciąż są
kontrowersyjne decyzję, a z przejrzystością podejmowania decyzji
po weryfikacji nadal są problemy. I będą. Koniec końców, decyzję
podejmuje człowiek, omylny, mający swoje poglądy, doświadczenie,
wiedzę, bądź nie. Z czasem VAR zostanie wszechobecny jak
selfiestick, stacje telewizyjne wykorzystają czas w celach
komercyjnych, piłkarze zaczną traktować przerwy jak klasyczny
timeout
rodem z boisk NBA, natomiast kibice zyskają chwile oddechu. Bo
przecież chodzi o to by dyskusję o wymuszonym karnym lub
niesprawiedliwej kartce odeszły do lamusa. Chyba, że mówimy o La
Liga, gdzie sędziowie to temat na niezłą pracę naukową.
Nic dwa razy się nie zdarza?- „Nie
można wygrać Ligi Mistrzów dwa razy”- to jeden z tych mitów,
które upadły w huku. Próbowało wielu, Manchester United, Barca
Guardioli, brakowało niewiele, jakby Bóg powiedział „dość”,
przyszedł czas na innych. Królewscy podchwycili slogan „sky is no
limit” i do odzyskanego tytułu Mistrza Hiszpanii dorzucili drugi
triumf w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na starym kontynencie.
W iście mistrzowskich stylu, z polotem i przytupem. A jednak można
przeżyć wyjazd do Azji w trakcie sezonu, mecz o superpuchar Europy
oraz ligowy maraton. Zjeść ciastko i mieć ciastko. Brawo Mr.
Zidane, choć boli to Cardiff.
Mundial bez wielkich-
te eliminacje jak żadne inne utwierdziły kibiców w przekonaniu „że
nie ma już słabych drużyn”. Mundial bez Włochów, Holendrów,
niemających zbyt wielkiej konkurencji na swoim podwórku Amerykanów,
bądź dominatorów ostatnich lat w Ameryce Południowej
Chilijczyków? Dawne potęgi oglądające najważniejszy turniej na
kanapie, podczas gdy na Rosyjskich boiskach swoje pięć minut
przeżywać będą malutcy jak Islandia bądź Panama. Kryzys
pokolenia oraz znaczący wzrost poziomu dawnych chłopców do bicia.
Ciężko wygrywa się nie tylko w Europie, Argentynę z opałów
wyciągnął geniusz Messiego, Francuzom postawił się amatorski
Luksemburg. Oby tylko działaczom szanownej Fify nie przyszła do
głowy kolejna reforma Mundialu. Impreza dla 48 ekip będzie
dwudniowe wesele, z tą różnicą że na najlepsze przyjdzie nam
poczekać do fazy pucharowej.
Rok mundialu,
zimowych igrzysk olimpijskich, na nudę w sportowej aurze z pewnością
nie będziemy narzekać. Ciężko zabłysnąć przykładem, który
mógłby konkurować z przytoczonymi wydarzeniami. Ale spróbuje,
Polska w finale na Łużnikach, Rafał Majka w żółtym plastronie
zmierzający po polach Elizejskich, Buffon z pucharem w rękach
podczas rundy honorowej po kijowskim stadionie? Wraz z końcem roku
pomysłowości, tego też i wam życzę. Nie jeden wisienki na torcie
i biało-czarnych momentów chwały.
Fino Alla Fine
Forza Juve