Z pewnością każdy z Was ma znajomego, któremu bliżej do zakładu psychiatrycznego niż gąszczu życia publicznego. Jak w You're in Love with a Psycho
śpiewa lider grupy Kasabian, takich wariatów jak na lekarstwo.
To ubarwią najbardziej toporny temat i jednym gestem udowodnią, że życie
jest mezaliansem logiki z człekokształtnym chochlikiem. Nieznośna
lekkość bytu w świecie doktrynalnej Idylli, a może clue Boskiej
charyzmy. I kto tu ma nierówno pod sufitem? Wyrwane z kontekstu linijki
możemy podpinać do woli, takiemu białe może być i czarne lub zielone.
Dla pragmatycznego marudera słaby to kompan. Tak więc, w prywatnym życiu
Panie Dani Alien Alves raczej nie ten sam team, ale dopóki w
tym szaleństwie jest metoda to proszę o więcej czynnika PSI w skrajnie
logicznym Turynie.
Hej! Jak to sie stalo ze nie wyobrazam sobie bysmy mogli wygrac jakikolwiek mecz bez Daniego Alvesa w skladzie?! Bóg futbolu!— Piotr Ziemkiewicz (@PZiemkiewicz) 17 maja 2017
Bramkarze
i lewi obrońcy- to podobno najbardziej obsadzone pozycje przez
rozbrykanych lekkoduchów. Może i w latach 90 tych, bo kilku samozwańczych
Napoleonów jak Cassano lub Super Mario zweryfikowali teorię o kondycji
psychicznej pozostałych kopaczy. A bohater dzisiejszych wypocin?
Prawonożny nie bez przypadku. Podobno prawa
półkula mózgu odpowiedzialna jest za kreatywność, myślenie
abstrakcyjne, wyobraźnię, zdolności muzyczne, plastyczne i artystyczne,
intuicję, zarządza percepcją przestrzenną, mimiką i emocjami- jednym
słowem za artyzm, w tym konkretnym przypadku kompletnie
niekontrolowany. W zasadzie Freud mógłby odkryć nowe schematy
osobowości ,a Nietzsche nawróciłby się na życie i zapisał do Kościoła. Bo
ten facet jest jak wirus, gdziekolwiek się pojawi tam prążkuje.
Zagwozdka godna naukowej Ligi Mistrzów, co się znajduje w głowie 34-letniego
Brazylijczyka. Tatuaże-piłka-słońce-siesta-piłka-siesta, zgaduje choć
pewnie prędzej trafię szóstkę w dużym totku...
Mój profil na tt niedługo zmieni się w jednoosobowy fanclub Daniego Alvesa, ale co poradzę, gdy w Juve przeżywa drugą (trzecią?) młodość. https://t.co/26MiApEkZc— Magda (@magda_pn) 17 maja 2017
Wariata
może zrozumieć jedynie drugi wariat, pochodzący z tej sam planety,
nadający na podobnych falach, z rozczytanym anagramem, nawet jeśli to
bełkot. A jeśli tak, to zaczynam się martwić o swoje zdrowie. Łapiąc
kontakt mentalny, swoistą nić porozumienia czuje bluesa. Boisko, trening,
parking przed marketem, ogródek, restauracja obrośnięta gwiazdkami
Michelin, nieistotne- świat to wielka piaskownica, czasami zabawek brak
lub ktoś psuje imprezę, ale generalnie sedno jest proste- fun.
Świat widziany oczami Dani`ego ma więcej barw niż kreator Photoshopa i
więcej euforii od szczeniaka labradora. Z podejściem prostolinijnym
można uznać byłego gracza Blaugrany za klasyczny przykład dużego
dzieciaka, taki hipsterski Piotruś Pań, co wie czym jest ciężka praca i
talentu nieskąpi.
ALVES. Człowiek od Ligi Mistrzów ściągnięty za darmo. W Turynie powinni już szykować pomnik dla Beppe Marotty.— Michał Borkowski (@mbork88) 9 maja 2017
Po Brazylijczyku dewiza- Wiek to stan umysłu sprawdza się w praktyce. Podczas gdy rówieśnicy dogorywają grając ogony lub poznają egzotykę all inclusive, z
dala od poważnej piłki, gracz Juve kipi wigorem. Grający niemal od
dekady wszystko, aż do czerwcowego fajrantu nadal może uchodzić za żywą
reklamę Duracell. Początki i zimowa aura sprzyjały opcji Szwajcarskiej,
znacznie pewniejszej i na oliwionej w sprawnych trybikach machiny. Lichy
zyskiwał równą formą i dzięki żołnierskiej estymie posłannika. Niby było
ok, ale w sumie i tak inna para kaloszy pasowała jak ulał. Jak woda i
ogień, totalne przeciwieństwo swojego konkurenta, Allegri zamienił
polisę na akcję sporego ryzyka. Miało być bardziej intrygująco, takie
ksero Alexa Sandro tylko na drugą nogę, bo ograniczony do przodu
Szwajcar ręcznego zwolnić nie potrafił, choć od czasu do czasu crossy
potrafił zaadresować i żelaznych płuc nikt mu nie odmówi, to jednak prochu
nie wymyśli. Przeciwnie, z formy ostała się formalina, na chwile obecną
to najbardziej niepewny na boisku element bloku obronnego. Pomijając
nieszczęsną Atalantę, (przecież to Włoski odpowiednik AS Monaco) i kilka
pojedynczych wpadek, każdemu zdarzyło się naważyć piwa, jednak znaczny
wzrost straconych bramek na flance byłego gracza Lazio jest aż nadto
widoczny.
Ciągle nie rozumiem metamorfozy Daniego Alvesa - przed kontuzją nadawał się do cyrku, obecnie top nad topy. 🔝— Patryk Kubik (@pat_kubik) 17 maja 2017
Allegri
w Dani Alvesu widzi nie tyle wartościowszą alternatywę wobec Lichy`ego,
a lepszą wersję Cuadrado, zdecydowanie regularniejszą, jakościowo
solidniejszą, bardziej opanowaną w działach i odpowiedzialną za
defensywną robotę. Ustawiony w linii z Mandzu i Dybalą szczelnie
uzupełniał narożnik strefy, ustawiony wyżej niż dotychczas wybudził
Pipite z letargu środowych wieczorów. Na obecną chwilę, w Turynie nie uświadczy
lepszego speca od gry na skrzydle. Może i wiekowy ale za to świadomy
piłki jakby analizował każdy fragment meczu, bądź IQ miał na poziomie
astronautów. W zasadzie, taki Dani Alves dzielnie broni pozycji
czołowego prawoskrzydłowego, główny przodownik półfinałowej batalii z
Francuzami pokazał, że nawet Lazio może w pojedynkę rozmontować.
Dani Alves włączył beast mode. Jego ostatnie 300 minut na murawie? To 3 gole i 2 asysty! #LazioJuventus https://t.co/CoNiptLIK4— Antoni Partum (@Partumissimo) 17 maja 2017
Patrząc na Brazylijczyka człowiek zastanawia się jakim cudem Allegri udobruchał tą niespokojną duszę. Z ADHD ostały się śladowe ilości piłkarskiej paranormalni. Wyszydzanego i mianowanego parodysty zastąpił stary, dobry fullback, kompletny na swojej stronie i kolejny raz szczycący się życiową formą. I w tym miejscu odzywa się trzeci akapit. Zarówno coach Starej Damy jak i prawy obrońca Juve mają ze sobą więcej wspólnego niż ktokolwiek w kadrze. Zawładnięci manią zwycięstwa, nieco oderwani od rzeczywistości. Allegri nauczył się Dani`ego Alvesa, Dani Alves pojął czym jest Juve i że calcio nie musi oznaczać zwolnienia z wirtuozerskich fanaberii.
Ludzie oglądają Eurowizję, gdy Dani Alves wysyła wniosek o przyznanie mu Złotej Piłki.— Artur Davtyan (@DavtyanR2) 9 maja 2017
Tytuł MVP tej wiosny rozstrzygnięty. Cokolwiek przyniesie deszczowe Cardiff, samba będzie najmodniejszym tańcem tego lata w Turynie, do repertuaru kin powrócą klasyki Stevena Spielberga, a spiskowe teorie o pozaziemskim pochodzeniu nabiorą świeżości. To jedna z najciekawszych historii jakie dopadły ród Bianconerich ostatnich lat. Człowiek niemal wypluty przez wielką Barcelonę, przygarnięty by pokazać, że miano zawodnika-denata jest absurdalne, może kolejny raz zawstydzić piłkarską Europę. Być może wszyscy ulegliśmy wariactwu, jednak ręka do góry komu ten stan nie odpowiada? Debatę
o palmę pierwszeństwa wśród prawych defensorów uważam za zamkniętą-
Dani Carvajal bezsprzecznie najlepszy, skoro Dani Alves pochodzi z innej
planety.
Fino Alla Fine
Forza Juve
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz