wtorek, 21 lutego 2017

Następca Buffona a sprawa narodowa

Miejsce między słupkami w Juve- prestiż sam w sobie. Począwszy od legendarnego Gianpiero Combiego i Dino Zoffa kibice Starej Damy przyzwyczajeni są do pewności na pozycji bramkarza. Era Gigiego Buffona bogata w kilka tytułów mistrzowskich jeszcze bardziej podkreśliła rangę strategicznej pozycji. Wskoczenie w buty najwybitniejszego bramkarza XXI wieku, zaraz, zaraz pisałem o tym kilka tygodni temu. Odświeżając jednak wątek, jeden z ostatnich bastionów świętości calcio może paść. A wszystko przez robiącego furorę w barwach Romy naszego rodaka. Dla spokojności na wstępie podkreślę- źródło zdaniem wielu o dyskusyjnej jakości. Więc zaraz będzie można się rozejść.
Ten to potrafi wzbudzić emocje. Rozrzut opinii mniej więcej taki jak z ostatnią galą Grammy. W oczach przeciętnego kibica wciąż postrzegany przez pryzmat występów w Arsenalu. Daleki jestem od robienia z Wojtka bramkarza poziomem nie gwarantującym odpowiednią jakość. Ten sezon powinien utwierdzić chyba każdego kto wątpił w reprezentanta Polski. Solidny, pewny, wyciągający piłki z kategorii "nie do obrony", błędów szukać można jedynie w detalach- krótko ujmując "klasa światowa". Pozwolę sobie stwierdzić, że w obecnej formie Szczęsny należy do czołówki bramkarzy na Starym Kontynencie, z trudem przyznając- na chwilę obecną najlepszym w Serie A. Po takim sezonie powrót na ławkę Kanonierów byłby niczym zesłanie na Syberię, kara za grzechy które już dawno przeszły w zapomnienie. Niepewne jutro z jakim zmaga się Szczęsny głównie napędza medialne spekulacje. Przez kilka tygodni, wirtualnie Wojtek przybrał już kilka nowych barw klubowych ale dopiero teraz machina transferowa ruszyła na dobre. Media nad Wisłą uznały, że przyszła pora na przygodę Szczęsnego w Juve. Niezależnie od ilości prawdy w tejże spekulacji pomysł tak absurdalny, że trudno przejść obojętnie.

Może dla dziennikarzy w Polsce Buffon nie jest postacią mistyczną. Podejście do Serie A przez kilka lat rodzimych mediów było bliskie ignorancji więc spieszę z wyjaśnieniami drogi największy, a zarazem jedyny dzienniku sportowym w tym kraju. Następcą Buffona pełną gębą może zostać jedynie Włoch- to kwestia podtrzymania dominacji istniejącej już przed przyjściem Gigiego, rosnący w przeświadczeniu, że dostaje prezent od Boga, że lepszej fuchy nie dostanie i żadne gwiazdki z nieba Pereza bądź pieniążki Szejków tego nie zmienią. Punkt drugi, persona pasująca jak ulał, w Turynie gwiazdek brak, familia trzyma się dobrze w swoim sosie, a Wojtka w tym kwintecie po prostu nie widzę. Obcy twór budzący skazę już w samej wizji. Najbardziej obarczony estymą etat w calcio wymaga "dużego nazwiska" mało kto zadowoli się piłkarzem niechcianym w Arsenalu. Fame Donnarummy robi swoje, następca w kadrze Azzurri następcą w klubie. Scenariusz wręcz idealny dla Bianconerich, smaczków nie brakuje, a apetyt na pozyskanie największego talentu wśród bramkarzy wzrasta.

Nie osądzam sensacji "Szczęsny na celowniku Juve" w kategorii plotki. Zakładam, że szanowany dziennikarz nie narobiłby takiego szumu jedynie dla samej draki. Włoskie media milczą w temacie, zgodnie cytując doniesienia z Polonii. "Nowym Buffonem" miał być nomen omen zagubiony w Fiorentinie Drągowski, z bardziej wybrednych plotek na J-Stadium trafiali David De Gea lub Manuel Neuer. Prestiż niechybnego wakatu działa na wyobraźnie. Kibice śnią o Donnarummie w koszulce w biało-czarne pasy, ci bardziej stąpający po ziemi wierzą, że Marotta wyczaruje kolejny diament, talentem nie ustępującemu wychowankowi Milanu. Dominuje przeświadczenie, że z czasem następca dorośnie do roli ustępującej legendy. Szczęsnemu nie brakuje ani talentu, ani doświadczenia by bronić z powodzeniem dla Juve. Tegoroczny sezon udowadnia jak blisko są obaj Panowie pod względem sportowym. Wojtek mija się jednak z w tak wielu szczegółach z legendą Juve, że nawet Stanisław Lem miałby problem z ideą Polaka w bramce Starej Damy.

Tak o to wracamy do przykrego wniosku, że znalezienie następcy Buffona graniczy z cudem. Donnarumma lub... alternatyw brak. Kapitalna dyspozycja rodaków na Włoskich boiskach cieszy, miło że po latach posuchy lat 90-tych i początku XXI wieku nasi stranieri stanowią o sile Serie A ale nie dajmy się zwariować. Przy całym szacunku dla Szczęsnego i równie imponującego występami dla Empoli Skorupskiego, jego potencjalna obecność w Juve bardziej przeraża kibiców Starej Damy niż Romy. Miło by było oglądać reprezentanta Polski w barwach swojej ukochanej drużyny, jednak świętości nie można zastąpić bramkarzem nawet tak dobrym jak Szczęsny. Potrzebujemy to "coś więcej" niż klasa czysto piłkarska. 


Forza Juve
Fino Alla Fine




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz