Nic nie trwa
wiecznie. W szczególności w świecie sportu. Każda historia
prędzej czy później zatoczy swe koło. Świat piłki nożnej nie
jest tym samym bez Sir Alexa Fergusona na ławce trenerskiej Old
Trafford, jak i Anfield Road bez Stevena Gerrarda. Dla pokolenia
dwudziestolatków niczym Dariusz Szpakowski obecny w futbolu od
zalania dziejów. Jak dobre wino, Gigi Buffon krocząc ścieżką
Dino Zoffa ślubuje kolejne rekordy. Choć górskie powietrze
Piemontu sprzyja długowieczności to wieku nie oszukasz. Tak i wakat
w bramce Juve nabiera realnego kształtu. Przed włodarzami Starej
Damy największe wyzwanie transferowe od 2001 roku- zastąpić
człowieka nie do zastąpienia.
Nie
czas na rozliczanie legendy Juventusu, tym bardziej gdy weteran
nadal błyszczy na scenie i z nadzieją wyczekuje Rosyjskiego
mundialu. Boiska Serie A jak żadne inne wielbią wielkich mistrzów.
Czy to w blasku słońca Toskanii czy u stóp Wezuwiusza, miniona
epoka calcio upłynęła pod znakiem wiekowych gladiatorów jak:
Paolo Maldini, Luca, Toni, Antonio Di Natale. To tu, by poczuć raz
jeszcze smak wielkiej piłki przybywał David Beckham, a Miroslav
Klose na nowo odkrył swoją rolę na boisku. Na polu bitwy pozostali
ostatni, czujący oddech wygłodniałych wilków. Exodus legend
calcio świadczy o, punkt pierwszy- że życie biegnie nieubłaganie
i mój wiek Chrystusowy stał się faktem, punkt drugi- Serie A
wciąż pozostaje bastionem piłkarskiego konserwatyzmu.
Romantyzm
minionej epoki bywa ulotny. Jak urok Moniki Bellucci z czasem
zamienia się w sentyment. Dla niespełna 39-latka, obecne rozgrywki
są szesnastym sezonem w barwach bianconeri. Począwszy od
spektakularnego początku zwieńczonego pierwszym w karierze
scudetto, przez czyściec Serie B, powrót na tron po dzień
dzisiejszy. Kontrakt obowiązujący do lipca 2018 roku dla wychowanka
Parmy stanowi ostatnią szansę na wygranie wyśnionej Ligi Mistrzów,
dla klubu- zniwelowanie w jak największym stopniu konsekwencji
utraty żywej legendy. Bo czy można bezboleśnie przejść zabieg
transplantacji?
Chyba
każdy ma świadomość jak wiele znaczy dla Juve obecność Buffona
w bramce. Wkład czystko piłkarski, to jedno ale monument Gigiego ma
szersze spektrum. Kipiący tą samą pasją jaką zaskarbił sobie
uznanie kibiców od pierwszego dnia, z niepodważalną lojalnością
i oddaniem, będący kwintesencją piłkarskiej estymy jaką
gloryfikowali członkowie rodu Agnelli. Świetnych ekspertów od
bronienia na Włoskich boiskach pod dostatkiem. Od Samira Handanoviča
po Gianluigi Donnarumme, bramkarzy dysponujących zbliżonymi
umiejętnościami na największym światowym poziomie znajdziemy
jeszcze kilku lecz magii Superman`a nie da się „od tak”
zastąpić.
Dlatego też nie łudzę
się, że w bramce Starej Damie stanie następcą pełną gębą.
Bezkrólewie jest niemal tak prawdopodobne jak klęska w zakusach na
Donnarummę. Młodociany bramkarz Milanu póki co może szykować się
do przejęcia rękawic w bramce reprezentacyjnej. Ale jeśli ktoś
wietrzy szansę na kontynuację hegemoni Starej Damy na najbardziej
wrażliwej pozycji, tym samym musi ulec obsesji talentu nastolatka z
gorących peryferii Neapolu. Dlaczego akurat młokos z Milanu? Primo,
bramka Juventusu pisana jest Włochowi, a eksperymenty z
zagranicznymi goalkeeperami jak
między innymi z Edvinem Van Der Sarem przynosiły
opłakane skutki. Po drugie, bramkarz Milanu pomimo młodego wieku
imponuje dojrzałością i spokojem. Debiutując w lidze miał
zaledwie 16 lat i 242 dni na karku, kolejne tygodnie rozgoniły
wszystkich sceptyków po kątach. Równy, pewny, posiadający idealne
warunki fizyczne, a jednocześnie mający krztę rozwagi, tak
deficytowej wśród niedoświadczonych graczy. W tym młodym
człowieku jest bakcyl poetyzmu jaki bił od Buffona u progu kariery.
Materiał na przyszłego kapitana i czołową postać w szatni.
Wszystko pięknie lecz pozostaje
fundamentalny szkopuł. Donnarumma ma Milan w DNA, jako rasowy
rosoneri z nadzieją może wyczekiwać wsparcia Chińskich
inwestorów. Adriano Galliani raczej nie straci zmysłów pozwalając
na odejście największego skarbu ekipy z San Siro od czasów Andrija
Szewczenko i nawet Mino Raiola- terrorysta w białych rękawiczkach
nic nie wskóra. Z góry zakładam, że włodarze Juve zdecydują się
kontynuować Włoską obsadę bramki. Poza Donnarummą w kontekście
Starej Damy wymienia się: Mattia Perin, Alex Meret oraz Pierluigi
Gollini. Pierwszy, przeżywa dramat z kolejną w krótkim okresie
kontuzją więzadeł krzyżowych. W pełni zdrowego Perina nie
zaliczyłbym do grona czołowych bramkarzy na starym kontynencie, a
tylko taki poziom uprawnia do przejęcia rękawic po Gigi Buffonie.
Alex Meret, dla sporego grona kibiców postać anonimowa. Wychowanek
Udinese przebywający na wypożyczeniu w SPAL imponuje grą na
przedpolu i niezłym refleksem lecz ciężko na chwilę obecną
poważnie respektować kandydaturę piłkarza bez doświadczenia na
najwyższym poziomie. Być może powrót do Udine w przyszłym
sezonie zweryfikuje wartość reprezentacja U-19. Podobnie wątpliwy
wydaje się wybór Pierluigi Golliniego. Mający w CV piłkarskie
szlify w szkółkach Manchesteru United i AC Fiorentiny nadchodzącą
wiosnę spędzi na boiskach Serie A. Niesamowicie odważny w swych
decyzjach lecz równie elektryczny, na razie musi poradzić sobie w
rywalizacji z Etritą Berishą o pozycję nr 1 w bramce drużyny z
Bergamo. Momentami mający przejawy błysku a`la Buffon, potrafi
zaimponować niespotykaną intuicją. Ponadto, jeszcze za czasów gry
w akademii United dał się poznać jako ekspert od rzutów karnych.
Nowy Handanovic następcą Buffona?! Równie ryzykowna co intrygująca
perspektywa.
Niechybnie
wybiegłem w przyszłość i nie podoba się wizja Juve w której
obsada bramki budzi niepokój. Nie sądzę, że ostatnie miesiące
kontraktu Buffona będą swoistym benefisem wielkiej kariery
wielkiego bramkarza, to nie ten typ. Wciąż głodny triumfów i
kolejnych tytułów, w czerwcu 2018 roku będzie jak nikt inny gotowy
do ostatniego wielkiego święta piłkarskiego. Przez lata media
dostarczały Nam potencjalnych kandydatów do następców Gigiego.
Mniej lub bardziej poważne nazwiska, „nowym Buffonem” nazywano
między innymi Drągowskiego. Na próżno szukać następcy w gronie
obecnych bianconerich. Leali bądź Brănescu mają papiery na co
najwyżej Chievo Verona, z całym szacunkiem dla żółto-niebieskich.
Pozyskanie Donnarummy ociera się o surrealizm. Zatem, dopóki Gigi
Buffon dzielnie pełni wartę w bramce Juve, dopóty wszyscy możemy
spać spokojnie. Superman czuwa.
Fino
Alla Fine
Forza
Juve
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz