niedziela, 15 stycznia 2017

Mission Impossible- w poszukiwaniu nowego Buffona.

Nic nie trwa wiecznie. W szczególności w świecie sportu. Każda historia prędzej czy później zatoczy swe koło. Świat piłki nożnej nie jest tym samym bez Sir Alexa Fergusona na ławce trenerskiej Old Trafford, jak i Anfield Road bez Stevena Gerrarda. Dla pokolenia dwudziestolatków niczym Dariusz Szpakowski obecny w futbolu od zalania dziejów. Jak dobre wino, Gigi Buffon krocząc ścieżką Dino Zoffa ślubuje kolejne rekordy. Choć górskie powietrze Piemontu sprzyja długowieczności to wieku nie oszukasz. Tak i wakat w bramce Juve nabiera realnego kształtu. Przed włodarzami Starej Damy największe wyzwanie transferowe od 2001 roku- zastąpić człowieka nie do zastąpienia.

Nie czas na rozliczanie legendy Juventusu, tym bardziej gdy weteran nadal błyszczy na scenie i z nadzieją wyczekuje Rosyjskiego mundialu. Boiska Serie A jak żadne inne wielbią wielkich mistrzów. Czy to w blasku słońca Toskanii czy u stóp Wezuwiusza, miniona epoka calcio upłynęła pod znakiem wiekowych gladiatorów jak: Paolo Maldini, Luca, Toni, Antonio Di Natale. To tu, by poczuć raz jeszcze smak wielkiej piłki przybywał David Beckham, a Miroslav Klose na nowo odkrył swoją rolę na boisku. Na polu bitwy pozostali ostatni, czujący oddech wygłodniałych wilków. Exodus legend calcio świadczy o, punkt pierwszy- że życie biegnie nieubłaganie i mój wiek Chrystusowy stał się faktem, punkt drugi- Serie A wciąż pozostaje bastionem piłkarskiego konserwatyzmu.

Romantyzm minionej epoki bywa ulotny. Jak urok Moniki Bellucci z czasem zamienia się w sentyment. Dla niespełna 39-latka, obecne rozgrywki są szesnastym sezonem w barwach bianconeri. Począwszy od spektakularnego początku zwieńczonego pierwszym w karierze scudetto, przez czyściec Serie B, powrót na tron po dzień dzisiejszy. Kontrakt obowiązujący do lipca 2018 roku dla wychowanka Parmy stanowi ostatnią szansę na wygranie wyśnionej Ligi Mistrzów, dla klubu- zniwelowanie w jak największym stopniu konsekwencji utraty żywej legendy. Bo czy można bezboleśnie przejść zabieg transplantacji?
Chyba każdy ma świadomość jak wiele znaczy dla Juve obecność Buffona w bramce. Wkład czystko piłkarski, to jedno ale monument Gigiego ma szersze spektrum. Kipiący tą samą pasją jaką zaskarbił sobie uznanie kibiców od pierwszego dnia, z niepodważalną lojalnością i oddaniem, będący kwintesencją piłkarskiej estymy jaką gloryfikowali członkowie rodu Agnelli. Świetnych ekspertów od bronienia na Włoskich boiskach pod dostatkiem. Od Samira Handanoviča po Gianluigi Donnarumme, bramkarzy dysponujących zbliżonymi umiejętnościami na największym światowym poziomie znajdziemy jeszcze kilku lecz magii Superman`a nie da się „od tak” zastąpić.

Dlatego też nie łudzę się, że w bramce Starej Damie stanie następcą pełną gębą. Bezkrólewie jest niemal tak prawdopodobne jak klęska w zakusach na Donnarummę. Młodociany bramkarz Milanu póki co może szykować się do przejęcia rękawic w bramce reprezentacyjnej. Ale jeśli ktoś wietrzy szansę na kontynuację hegemoni Starej Damy na najbardziej wrażliwej pozycji, tym samym musi ulec obsesji talentu nastolatka z gorących peryferii Neapolu. Dlaczego akurat młokos z Milanu? Primo, bramka Juventusu pisana jest Włochowi, a eksperymenty z zagranicznymi goalkeeperami jak między innymi z Edvinem Van Der Sarem przynosiły opłakane skutki. Po drugie, bramkarz Milanu pomimo młodego wieku imponuje dojrzałością i spokojem. Debiutując w lidze miał zaledwie 16 lat i 242 dni na karku, kolejne tygodnie rozgoniły wszystkich sceptyków po kątach. Równy, pewny, posiadający idealne warunki fizyczne, a jednocześnie mający krztę rozwagi, tak deficytowej wśród niedoświadczonych graczy. W tym młodym człowieku jest bakcyl poetyzmu jaki bił od Buffona u progu kariery. Materiał na przyszłego kapitana i czołową postać w szatni.

Wszystko pięknie lecz pozostaje fundamentalny szkopuł. Donnarumma ma Milan w DNA, jako rasowy rosoneri z nadzieją może wyczekiwać wsparcia Chińskich inwestorów. Adriano Galliani raczej nie straci zmysłów pozwalając na odejście największego skarbu ekipy z San Siro od czasów Andrija Szewczenko i nawet Mino Raiola- terrorysta w białych rękawiczkach nic nie wskóra. Z góry zakładam, że włodarze Juve zdecydują się kontynuować Włoską obsadę bramki. Poza Donnarummą w kontekście Starej Damy wymienia się: Mattia Perin, Alex Meret oraz Pierluigi Gollini. Pierwszy, przeżywa dramat z kolejną w krótkim okresie kontuzją więzadeł krzyżowych. W pełni zdrowego Perina nie zaliczyłbym do grona czołowych bramkarzy na starym kontynencie, a tylko taki poziom uprawnia do przejęcia rękawic po Gigi Buffonie. Alex Meret, dla sporego grona kibiców postać anonimowa. Wychowanek Udinese przebywający na wypożyczeniu w SPAL imponuje grą na przedpolu i niezłym refleksem lecz ciężko na chwilę obecną poważnie respektować kandydaturę piłkarza bez doświadczenia na najwyższym poziomie. Być może powrót do Udine w przyszłym sezonie zweryfikuje wartość reprezentacja U-19. Podobnie wątpliwy wydaje się wybór Pierluigi Golliniego. Mający w CV piłkarskie szlify w szkółkach Manchesteru United i AC Fiorentiny nadchodzącą wiosnę spędzi na boiskach Serie A. Niesamowicie odważny w swych decyzjach lecz równie elektryczny, na razie musi poradzić sobie w rywalizacji z Etritą Berishą o pozycję nr 1 w bramce drużyny z Bergamo. Momentami mający przejawy błysku a`la Buffon, potrafi zaimponować niespotykaną intuicją. Ponadto, jeszcze za czasów gry w akademii United dał się poznać jako ekspert od rzutów karnych. Nowy Handanovic następcą Buffona?! Równie ryzykowna co intrygująca perspektywa.

Niechybnie wybiegłem w przyszłość i nie podoba się wizja Juve w której obsada bramki budzi niepokój. Nie sądzę, że ostatnie miesiące kontraktu Buffona będą swoistym benefisem wielkiej kariery wielkiego bramkarza, to nie ten typ. Wciąż głodny triumfów i kolejnych tytułów, w czerwcu 2018 roku będzie jak nikt inny gotowy do ostatniego wielkiego święta piłkarskiego. Przez lata media dostarczały Nam potencjalnych kandydatów do następców Gigiego. Mniej lub bardziej poważne nazwiska, „nowym Buffonem” nazywano między innymi Drągowskiego. Na próżno szukać następcy w gronie obecnych bianconerich. Leali bądź Brănescu mają papiery na co najwyżej Chievo Verona, z całym szacunkiem dla żółto-niebieskich. Pozyskanie Donnarummy ociera się o surrealizm. Zatem, dopóki Gigi Buffon dzielnie pełni wartę w bramce Juve, dopóty wszyscy możemy spać spokojnie. Superman czuwa.


Fino Alla Fine
Forza Juve


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz