Nie jestem fanem
zimowego okna transferowego. Postrzegam to zjawisko jako eldorado dla
wygłodniałych agentów, ściąganie na listę płac zbędnego
balastu i przepłacanie za piłkarzy. Obostrzenia dotyczące
zgłaszania piłkarzy do rozgrywek UEFA, środek sezonu i niechęć
do osłabiania się zespołów potęgują brak wielkich transferów.
A jeśli już ktoś wykłada na stół dziesiątki milionów euro to
później długo pije uwarzone piwo- patrz angielskie klopsy: Fernado
Torres, Bony, Carroll. Italii na szczęści nie stać na
marnotrawstwo więc i początek roku na półwyspie Apenińskim
zapowiada się spokojnie, lecz nie bezowocnie. Niedosyt po letnim
mercato i zdolności w wyszukiwaniu okazji na rynku Giuseppe Marotty
to dwa ważne powody by kibice Starej Damy bacznie obserwowali
poczynania Juve w styczniu.
Latem
było na bogato i hucznie. 94 mln wyłożone na Pipite długo
stanowiły kość niezgody wśród kibiców. Argentyńczyk robiąc
różnice w kluczowych derbach Turynu i w spotkaniu z Romą
udowodnił, że włodarze Juve wiedzieli co robią. Pjanić powoli
się rozkręca, a Cuadrado jest jak paczka chipsów, jest na boisku,
jest impreza. Pozostałe wzmocnienia albo potrzebują czasu na ocenę
jak Pjaca bądź zasługują co najwyżej na przeciętną notę.
Niedosyt to najbardziej adekwatne słowo by podsumować letnią
kampanie. Przedłużające się w nieskończoność negocjacje z PSG
i Zenitem zakończyły się smutnym początkiem września. Zostając
z „niczym”, jesienne irytacje w środku pomocy zasponsorował
Nam Hernanes do spółki z Asamohą.
Po
zimowym mercato nie spodziewam się poważnych ruchów. Wystarczy
spojrzeć wstecz by dostrzec minimalizm styczniowych działań.
Marotta zimą poluje na okazje lub łata dziury. W 2011 roku do
Turynu ściągnął: Toniego, Barzagliego oraz Matriego, rok później
Caceresa, Borriello oraz Padoina, w 2013 Anelkę oraz Peluso, w 2014
Osvaldo, a w 2015 włoski duet Matri i Sturaro. Wnioski? Wskroś
banalne. Po pierwsze ściągamy włochów bądź piłkarzy z
doświadczeniem w Serie A, po drugie tanio ponieważ... patrz punkt
trzeci- na poważne wzmocnienia poczekamy do lata i punkt czwarty,
jeśli się tylko da to unikać opcji transferu definitywnego, w
razie czego wykupimy w czerwcu. Reasumując: krótkoterminowe
wzmocnienia, maksymalnie trzy transfery, pozorne uzupełnianie kadry.
Z dotychczasowych zimowych transferów do klubu, jedynie Barzagli i
Sturaro znajdują się w obecnej kadrze Juve, a wynalazki typu Anelka
na szczęście nie miały dłuższej historii.
Poranny
przegląd plotek transferowych- być może nie tylko ja spożywam
śniadanie przeglądając doniesienia medialne. Gorączka transferowa
rośnie im bliżej godziny zero, a media codziennie kupują nam
nowych zawodników. Opóźniona parapetówka u Jamesa, nawrócony na
„projekt” Juve Draxler, stęskniony za Piemontem Vidal, od
Tuttosport po Mediaset w poszukiwaniu nowego koniec w końcu...
Padoina. Bez szydery.
Bez
wątpienia pozycją która najbardziej potrzebuje wzmocnienia jest
druga linia. Wyjazd na Puchar Narodów Afryki Leminy i Kwado Asamoha
osłabia osłabioną już w letnim mercato pomoc. Kto więc wzmocni
Juve? Najpoważniejszym kandydatem jest Axel Witsel. Belg będący
już jedną nogą (a w zasadzie całym ciałem) w Turynie pod koniec
lata wcześniej czy później założy koszulkę w biało-czarne
pasy, a wszystko zależy od dobrych chęci rosyjskiego giganta. Jeśli
wierzyć medialnym doniesieniom, 6 mln plus bonusy wystarczą by były
piłkarz Benfiki już w styczniu dołączył do Juve. Kolejne „niet”
Zenitu i na własne afro poczekamy do lata. Alternatywami wobec
Witsela są Rincon oraz N`Zonzi. Pierwszy to tańsza opcja,
Wenezuelczyk notuje świetny sezon lecz wzbudza również
zainteresowanie największych rywali Juve. Były piłkarz Stoke City
to opcja delux która mogłaby zaoferować większy spokój w drugiej
linii. Cena 30 mln euro- zupełnie niepasująca do zimowych działań
Marotty, tym bardziej, że Francuz nie będzie mógł wystąpić w
Lidze Mistrzów jeśli przeniesie się do Turynu. Pomimo wysokiej
ceny, dziennikarze Tuttosport twierdzą, że klauzura piłkarza
zostanie aktywowana, powtarzając ruch jak w przypadku Higuaina i
Pjanica.
Pozostałe
zapowiedzi transferowe wybiegają nieco dalej. Kessie, Tolisso,
Dahoud bądź według stosunkowo wiarygodnych źródeł klepnięty
już Caldara wykraczają poza ramy zimowego mercato. Na letnie okno
przewidziany jest także Rodrigo Bentacur z Boca Juniors na wykup
którego Marotta ma czas do kwietnia.
Maksymalnie
dwa transfery „do” klubu, środkowy pomocnik i przy bardzo
przychylnych prądach, dostępna za grosze okazja- tak postrzegam
styczeń. O ile półroczne „wypożyczenie”Witsela warte jest
kilku milionów euro to deal Steven`a N`Zonzi niesie za sobą dużo
więcej minusów. Słowa Raioli o chęci wytransferowania Matuidiego
do Turynu można włożyć między bajki. Zakładam, że głównym
planem jest pozyskanie piłkarza Zenitu, jeśli trzeba będzie
poczekać do lata Moratta wprowadzi plan B. Rincon z Genoi lub ktoś
inny? Jeśli ten scenariusz zostanie wprowadzony w życie wówczas
półroczne wypożyczenie będzie szczytem możliwości Moratty.
Minimalistyczne działania tyczą się również opróżniania
składu. Na głębszą przebudowę drużyny przyjdzie Nam poczekać
do lata, Stephan Lichtsteiner do zmiany klub poczeka kilka miesięcy,
a jedynie wygnany z Londynu Simone Zaza będzie musiał szukać
swojej ziemi obiecanej w ciągu najbliższych tygodni.
Rozpieszczeni
wielkim transferem Pipity i głodni pozyskania godnego następcy
Pogby, kibice Juve muszą cierpliwe oczekiwać letniego sezonu
ogórkowego. Marco Verratti, Romelu Lukaku, Gianluigi Donnarumma-
tymi nazwiskami będziemy karmieni zaraz po zamknięciu najbliższego
okna transferowego. Na powtórkę z rozrywki i szaleństwo z
kilkudziesięciu milionowym dealem nie ma co liczyć. Ale z drugiej
strony, czy Juve potrzebuje wielkich transferów? Czy takim
transakcjami odbudowano potęg tego wielkiego klubu?
Fino Alla Fine
Forza Juve
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz