piątek, 30 grudnia 2016

Bienvenido Tomas Rincon!

Bienvenido El General! Pierwsze zimowe „wzmocnienie” Juve stało się faktem. Po najmniejszej linii oporu i bez eksperymentów, zgodnie z medialnymi zapowiedziami, nowym graczem Starej Damy został pozyskany z Genoi- Tomas Rincon. Deal w stylu Marotty- 2 mln euro z przymusową opcją wykupu pod koniec sezonu, łącznie transfer zamknie się w 8 mln. Ruch przemyślany, szybki i co bardzo lubi nasz Mistrz ceremonii- tani. Wielokrotnie, okazje transferowe okazywały się strzałem w dziesiątkę Starej Damy. Wiele przesłanek wskazuje, że i tym razem Marotta błysnął zmysłem transferowym.

Wśród fanów Juve trudno odnaleźć choćby skrawki radości z pozyskania nowego zawodnika. Dominujące przeświadczenie o przeciętnych umiejętnościach, braku odpowiedniej jakości i dość zaawansowany wiek wypływają z mediów społecznościowych. Przeciętny kibic ma wybredną naturę, oczekuje zawsze pełnego dania, a sama przystawka nawet w pewnym stopniu nie zaspokaja jego apetytu. Z nowym nabytkiem Juve jest jak z owocami morza, nie wypada nie mieć zdania w temacie, nawet jeśli stosunek wiedzy do praktyki ma paradygmat Lady Punk.

Eksperci widzą w Wenezuelczyku nowego Edgara Davidsa. Rasowego „dzika” który będzie wkładał nogi bez kalkulacji, przemierzał boisko jak swoje włości i nie pęknie przed żadnym stranierim. Wpisując się w piękny nurt facetów od czarnej roboty jak: Conte, Tacchinardi, wspominany Davids lub legendarny Luis Monti. Oglądając kilkakrotnie Rincona w barwach HSV nigdy nie dostrzegłem zawodnika aspirującego swą grą do topowego klubu. Udane występy w drużynie Ivana Juricia zaowocowały zainteresowaniem największych klubów Serie A. Juve w walce o Wenezuelczyka pokonało Romę oraz Inter. Wzmożone zainteresowanie słabym graczem? Jeśli od fastfooda oczekuje się wartości odżywczych to jak najbardziej tak. Ale trzeźwo stąpający po ziemi kibice wiedzą dlaczego Marotta sięgnął po waleczne serce z Wenezueli.

„Generał” dzielnie potwierdza swój pseudonim podczas boiskowych manewrów. Zawzięty niczym Strażnik Teksasu, waleczny jak bohater filmu Braveheart, z płucami maratończyka. Gdyby poprzestać na samych superlatywach, można by uznać nowego bianconero za niedocenionego Leona Zawodowca. Problemem Rincona jest jedno wymiarowość. Choć Tuttosport przedstawia Wenezuelczyka jako „piłkarza kompletnego” z łatwością łączącego grę ofensywną z zadaniami w defensywnie. W praktyce, Rincon jawi się jako klasyczny destruktor, wyzbyty polotu w ofensywie, świetnie przestrzegający dyscyplinę taktyczną i nieźle pełniące rolę tempomatu. Raz od czasu prostopadła piłka bądź dynamiczny rajd to za mało by postrzegać „Generała” za opcję ofensywną. Od kilkuletniego Forda Focusa nie można oczekiwać osiągnięć na poziomie Ferrari Enzo. Tak i Rincon prochu nie odkryje, nie stanie się pierwszoplanową postacią drugiej linii Starej Damy. Lecz zrobi to czego brakowało w przegranych bitwach tego sezonu, gdy pomoc Juve wyglądała jak dzieci we mgle, a więc solidnego wsparcia dla linii obrony i bezkompromisowej walki o środek pola.

Koleje „za” w przypadku transferu Rincona to przywrócenie Claudio Marchisio do poprzedniej roli, gdy na J-Stadium występował Andrea Pirlo. Rola pełnoetatowego registy byłaby równie podobną pomyłką co obsadzenie Timothy Daltona jako Jamesa Bonda. Osobiście nie dostrzegłem zmysłu do poważnego rozegrania piłki i zdolności do stwarzania zagrożenia pod bramką rywali. A wypychanie do przodu idealnego pomostu między obroną, a pomocą byłoby zbyt ekstrawaganckim posunięciem. Kadra Juve od pewnego czasu potrzebowała rasowego pomocnika o defensywnych inklinacjach. Posuchę w nieudanych próbach łatania dziury przerwał wychowanek Genoi. Po co więc sięgać po byłego piłkarza Hamburga skoro Allegri odkurzył Sturaro? Po pierwsze, Puchar Narodów Afryki osłabia drugą linię, po drugie Wenezuelczyk to inne oblicze defensywnego pomocnika. Skuteczniejszy plaster od reprezentanta Włoch, gwarantujący większy spokój i co ważne- lepszą regularność.

Zimowe mercato nie służy okazją transferowym. Nie służy również Beppe Marottcie, lubującego wakacyjne tygodnie okna transferowego. Być może transfer Rincona okaże się jedynym wzmocnieniem drugiej linii. Zapowiadany od miesięcy Axel Witsel na dniach może trafić do Chin, a do walki o Gagliardini`ego włączył się Inter. Wprawdzie rozliczanie styczniowego mercato przed rozpoczęciem zahacza o wróżenie z fusów lecz obrane cele transferowe jak Kessie, N`Zonzi lub Dahoud wiążą się z sporym wydatkiem i niechęcią pozbywania w trakcie sezonu ważnych graczy. Mając w pamięci doświadczenia z końca sierpnia nie liczę na wiele po styczniowych dniach ale i nie chce nadal obserwować Hernanesa w biało-czarnych paskach.





Fino alla Fine
Forza Juve

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz